Dlatego, że większość z nas otrzymała w życiu miłość warunkową, taką na którą trzeba było zasłużyć, dobrymi stopniami, dobrym zachowaniem, właściwymi osiągnięciami…
Ponieważ sami byliśmy w taki sposób wychowywani, dalej w większości nieświadomie przekazujemy ten wzorzec naszym dzieciom.
Na co dzień pracuję z rodzicami bardzo świadomymi, którzy przeczytali wiele książek, uczestniczyli w różnego rodzaju warsztatach rodzicielskich, jednak dalej czują, wiele trudnych emocji w kontakcie ze swoimi dziećmi – w kontakcie ze sobą…
Odczuwają frustrację i lęk przed utratą kontroli, gdy dziecko płacze, „zachowuje się niewłaściwie”. Odczuwają lęk i duży stres, gdy dziecko zaczyna nowy etap w życiu i wchodzi w adaptację (żłobek, przedszkole, szkoła). Wiele matek, znosi adaptację dużo gorzej niż dzieci, nie potrafią się odnaleźć w tej sytuacji, chcą dla dziecka jak najlepiej bo przecież kochają tak bardzo, i martwią się, że stanie mu się krzywda, że pani czegoś nie dopilnuje, że dziecko będzie oceniane…
Myślimy, że martwimy się tak bardzo, bo przecież jesteśmy rodzicami, wydaliśmy dzieci na świat, bardzo je kochamy i chcemy im nieba uchylić, żeby tylko były szczęśliwe. Wszyscy wokół mówią, że to jest ok., że tak się czujesz, że to jest normalne, no właściwie to nienormalne byłoby gdybyś się nie martwiła, martwisz się bo kochasz…
Spójrzmy jednak głębiej.
Czy zamartwianie się naprawdę jest oznaką miłości? Co tak naprawdę jesteśmy w stanie zrobić, aby nasze dzieci były szczęśliwe?Czy martwiąc się pomagamy naszym dzieciom? Czy czynimy je dzięki temu szczęśliwszymi, czy dzięki temu, że my się martwimy one czują się bardziej kochane?
Czują, zdecydowanie czują, ale niepokój i lęk i same ten lęk przejmują na siebie. Jeżeli matka się boi, nie ma zaufania do pań w przedszkolu, do świata, bo przecież coś złego może się wydarzyć, tak samo dziecko zaczyna odbierać swój świat wokół; Z niepewnością, lękiem, poczuciem zagrożenia.
Nie możemy uchronić dzieci przed wszystkim i nie takie jest nasze zadanie.
Ważne jest, aby nie przenosić na swoje dzieci własnych lęków, oczekiwań, swojego obrazu świata idealnego, zawodu idealnego, wyboru idealnej szkoły. Gdy to robimy znacznie ograniczamy potencjał dziecka. Narzucamy jedynie swoje schematy, swoje standardy. Robimy to z myślą o miłości, o dobrym wychowaniu, z chęcią wskazania dziecku drogi, bo przecież ono nie wie, przecież musimy je nauczyć, musimy mu pokazać…
Naprawdę musimy?
Naprawdę robimy to z miłości, czy raczej z lęku, że sobie bez nas nie poradzi, że jak nie pójdzie do tej super szkoły to potem nie dostanie się na studia. Jak się nie dostanie na studia, to potem nie znajdzie dobrej pracy itd. itp.
Czasy się zmieniły, edukacja natomiast zmieniła się prawie wcale. Największe firmy świata wcale nie potrzebują zatrudniać ludzi po najlepszych studiach, czy nawet w ogóle po studiach. Jeden z najlepiej płatnych zawodów na świecie to youtuber, czy potrzebujesz studiów, aby rozwijać się w tym kierunku?
Nasze dzieci potrzebują bezpieczeństwa, wolności i miłości bezwarunkowej (nie lęku i zamartwiania). A My dorośli nie będziemy im w stanie jej dać, dopóki sami jej nie doświadczymy na własnej skórze, dopóki sami nie wyjdziemy z przestarzałych przekonań i schematów, które do tej pory ograniczają nasze życie i sprawiają, że żyjemy w lęku.
Porozmawiajmy o tym podczas bezpłatnego spotkania.
Prowadząca: Magdalena Wiatrowska – Pedagog, I w Polsce Coach w Conscious Coach Institute certyfikowany przez Dr Shefali Tsabary
Zapraszamy do zapisu na kolejny dzień otwarty:
Termin: Czwartek, 26 września 2019, g. 18:00 – 20:00
Miejsce: Smolna 4